czwartek, 25 lipca 2013

Poradnia rodzinna

Po pierwszych zajęciach z poradni rodzinnej, wieczorem trafiliśmy na film Monty Phytona Meaning of Life.
Zasadniczo poniższa piosenka mówi dokładnie to o czym Pani na zajęciach, przygnębiające jest to, że ona tak na poważnie...


Muszę przyznać, że na kolejnych zajęciach było nam bardzo trudno powstrzymywać się od śmiech, mając w pamięci tą właśnie piosenkę, ale udało się!

To nie tak, że nie szanuję kościoła i jego nauki, jednak uważam, że zakres odnoszący się do mężczyzny, kobiety i rodziny jest mocno sfatygowany i wymaga odświeżenia. Mam wrażenie, że żyję w średniowieczu, kiedy zasady o których uczą nas na tej poradni mają na celu wyłącznie zapobieganie przenoszeniu się chorób wenerycznych (tylko po ślubie wiadomo co), oraz produkowaniu kolejnych pokoleń i to jak najliczniejszych  (bo wojny i choroby dziesiątkują społeczeństwo). Gdzie tu miłość do drugiego człowieka?!

Jednak trochę inaczej teraz jest.

poniedziałek, 15 lipca 2013

Mniej znaczy więcej

To czołowe hasło modernizmu (który stawia na minimalizm) ale też pasuje do naszych zaproszeń które przyszły paczką w ubiegły piątek. Zamówiliśmy je na stronie loveprints.pl i jesteśmy bardzo zadowoleni ze współpracy i efektu finalnego.

Muszę przyznać, że odnośnie zaproszeń mieliśmy różne pomysły od opcji klasycznej ZSS  (Zrób Se Sam)  po zaproszenia tłoczone w grubym brystolu. Finansowo jednak opcja z tłoczeniem nie wchodziła w grę, a ZSS  nie wypaliła ze względu na chroniczny brak wolnego czasu. Przypadkiem znalazłam stronę Love Prints ze współczesnymi zaproszeniami o oryginalnej stylistyce, w końcu coś innego niż jakieś wstążeczki i kryształki i w dodatku w przystępnej cenie.

Trochę problemu sami sobie zrobiliśmy kombinując z kolorem papieru (zastanawialiśmy się nad kremowym) ale ostatecznie Pani Agata z Love Prints przemówiła nam do rozsądku i papier został biały. Warto jeszcze dodać, że zaproszenia mają nietypowy wymiar bo są naprawdę malutkie 7x11cm

Efekt jest taki jak widać na zdjęciach.



Tekst i serduszko na okładce w oryginale były czarne, a papier gładki, więc zmieniliśmy papier na fakturowany a tekst i rysunek na granatowy, w zestawieniu z lnianym sznurkiem daje to ciut bardziej rustykalny efekt nie tracąc nic z minimalizmu projektu, a bardziej nawiązuje do naszej koncepcji wesela i do miejsca.

 Zdążyliśmy rozdać już kilka i jest tak, że starsi nie komentowali wyglądu zaproszeń, natomiast młodym bardzo się podobała i forma i prostota. Zostały odebrane jako nieprzypadkowo wybrane i mające być zapowiedzią takiego właśnie stylu wesela. Spektakularny sukces!